Gąsienica
Była sobie mała gąsienica. Na imię miała Magda. Mieszkała na grządce kapusty w ogródku pani Feli. Magda była bardzo szczęśliwa. Całe dni upływały jej na jedzeniu (a apetyt miała ogromny) i zabawie. Szczególnie lubiła zabawę w chowanego.
Pani Fela codziennie rano przychodziła do ogrodu i zaglądała pod każdy listek szukając szkodników. Mruczała przy tym pod nosem :
Magda zaciekawiona wysuwała łepek i łypała czarnymi oczami
A wtedy ona jednym susem doskakiwała do kapusty z okrzykiem:
Magda jednak była szybsza. Myk i już siedziała pod drugim liściem. Uwielbiała tę zabawę, no i oczywiście panią Felę.
Mijał dzień za dniem. Magda nadal była wesołą, pogodną gąsienicą, ale czuła, że czegoś jej brakuje. Nie wystarczały już jej zabawa i jedzenie. Zaczęła uważniej rozglądać się dookoła. Zauważyła coś dziwnego. Niektóre z jej starszych sióstr gąsienic pewnego dnia przestawały jeść i odchodziły z tego kapuścianego raju ". Dokąd podążały ? Nie wiedziała. Nigdy już nie wracały. Strasznie ją to nurtowało. Tyle pytań cisnęło się jej do głowy , ale nie umiała znaleźć odpowiedzi.
Od czasu do czasu , na brzeżku jej kapuścianego domku przysiadał przepiękny motyl. Był obcy , chociaż jego oczy wydawały się znajome. Coś do niej mówił. Magda, tak bardzo starała się go zrozumieć, ale przecież gąsienice nie rozumieją motylowego języka. I chociaż było jej przykro, że nie potrafią się porozumieć cieszyła się, że taki piękny motyl chce się z nią przyjaźnić.
Pewnego dnia poczuła, że musi sprawdzić, dokąd podążają jej starsze siostry i dlaczego nie wracają. Zeskoczyła z kapusty i powędrowała prosto przed siebie. Ciężka to była wędrówka. Napotykała na drodze wiele przeszkód. Grudki ziemi wydawały się olbrzymimi głazami a nierówne grządki wysokimi górami. W końcu dotarła do wysokiego drzewa. Zauważyła właśnie, jak jedna z jej sióstr wspina się z mozołem, aż na sam szczyt. Niewiele myśląc podążyła za nią. Wspinała się jeden dzień, drugi, trzeci...Poczuła się zmęczona i senna. Przycupnęła na najbliższej gałązce.
Czuła , że dzieje się z nią coś dziwnego, ale nie chciała otworzyć oczu, bo było to bardzo przyjemne uczucie. Czuła się bezpieczna i spokojna jak nigdy dotąd. Miała przepiękne sny. Śniło się jej, że jest cudownym motylem. Fruwa z kwiatka na kwiatek. Mogła polecieć wysoko, wysoko, aż do nieba. Ludzie uśmiechali się na jej widok, bo wnosiła w ich życie piękno. Ale każdy sen musi się kiedyś skończyć.
Pewnej nocy rozpętała się straszna burza. Pioruny biły o ziemię a zła wichura przelatując przez świat patrzyła tylko co by tu zniszczyć. Doleciała do ogródka pani Feli. Zauważyła mały kokon. Chwyciła go w swoje szpony i ze złością rzuciła o ziemię. Delikatny kokon pękł na pół i Magda znalazła się nagle w ciemności rozświetlanej od czasu do czasu przez pioruny. Potoki zimnej wody lały się na nią z nieba. Przerażona, trzęsąc się ze strachu i zimna wczołgała się pod grudkę ziemi.
Nastał dzień i wyjrzało słońce. Magda czując ciepło ostrożnie wysunęła łepek. Świat po burzy wydaje się taki piękny. Krople rosy na kwiatach i trawach lśniły wszystkimi kolorami tęczy. Wszystkie stworzenia duże i małe okazywały swoją radość. Ptaszki śpiewały na cały głos, wytężając małe gardziołka. Widząc , że jest już bezpieczna wyszła z kryjówki. Skulona całą noc w niewygodnej pozycji teraz zaczęła się prostować i przeciągać. Nagle ze zdziwieniem zauważyła, że z boków coś jej wyrosło. Przejrzała się w kałuży. To były dwa małe skrzydełka. Strasznie się ucieszyła, że sen stał się rzeczywistością i naprawdę zamieniła się w motyla, ale właśnie wtedy przykucnął obok niej przepiękny , kolorowy motyl. Spojrzała w kałużę. Jej odbicie nie było odbiciem motyla.
Ale motyl jej nie zrozumiał. Pokręcił tylko głową i odleciał. Magda rozprostowała małe skrzydełka i próbowała polecieć tak jak i on. Wyglądało to naprawdę żałośnie. Podfruwała do góry i spadała na ziemię jak kamień. Potłukła się i poobijała. Czuła się strasznie samotna i zagubiona.
Nagle zauważyła stado gąsienic. Ucieszyła się, że odnalazła rodzinę. Na przemian pełznąc i podfruwając zbliżyła się do nich.
Gąsienice spojrzały na nią ze zdziwieniem. Nie poznały jej i nie zrozumiały jej języka. Kim była ? Nie należała do świata gąsienic i nie należała do świata motyli. Poczwara motylo-larwa. Czuła , że ginie.
Wczołgała się pod listek kapusty pragnąc tylko zasnąć i już nigdy się nie obudzić. I wówczas stanął nad nią CZŁOWIEK. Wziął ją w swoje dłonie i głaszcząc delikatnie po małych skrzydełkach, czule do niej przemawiał. Nie rozumiała jego słów, ale w głębi serca czuła się bezpieczna, kochana i akceptowana taka jaka jest. Zasnęła w jego dobrych dłoniach.
Tymczasem CZŁOWIEK poprosił o pomoc pajączka mieszkającego na pobliskiej brzozie. Pożyczył od niego nić i całą noc owijał Magdę dookoła, aż została otoczona nowym kokonem. Potem umieścił ją na drzewie i czuwał nad nią tak długo, aż była gotowa, by narodzić się do nowego życia.
I wreszcie nadszedł ten dzień. Kokon pękł, Magda rozprostowała skrzydła i wzbiła się w powietrze.
A ona zatańczyła taniec radości, a potem zamachała na pożegnanie skrzydełkami i poleciała. Po drodze całowała kwiaty i wszystkim stworzeniom opowiadała co uczynił dla niej CZŁOWIEK.
Spełniło się marzenie Magdy. Ludzie uśmiechali się na jej widok, bo wnosiła w ich życie piękno i wielbili Boga, który stworzył tak cudowny świat.
08.12.1996r. Małgorzata Sawicka |