Uśmiech


W maleńkim pokoju leży dziewczynka. Ma osiem, może dziewięć lat. Szeroko rozwartymi , błyszczącymi od gorączki oczyma wpatruje się w okno. Ale czemu po ceglastych od wypieków policzkach płyną łzy , zastygając na kształt pereł ? Czy nikt nie przyjdzie i nie pocieszy jej? Niestety, nie.


Dwa lata temu straciła ojca. Mama musi pracować , nie może siedzieć przy chorym dziecku. A koleżanki ? Dopóki była zdrowa , uśmiechnięta , pełna życia miała ich wiele. Teraz boją się choroby. Może tylko leżeć i wsłuchiwać się w głosy dochodzące z ulicy. To zaszczeka pies , to rozdzwoni się srebrnym śmiechem tramwaj. Za oknem ćwierkają wróbelki - jej jedyni przyjaciele. Gdy była zdrowsza , wysypywała im na parapet okruszki chleba i bułki. Teraz już nie może. Zdziwione ptaki stukają dzióbkami w szybę domagając się okruszków. Ale widząc smutek na jej twarzy zapominają na chwilę o sobie i usiłują ją rozbawić. Udają bójki , zabawnie przekrzywiają łebki , śpiewają na dwa głosy. I udaje im się. Na twarzy dziecka , jak promyk słońca pojawia się nikły uśmiech. Ale wróbelki mają swoje dzieci , które płaczą z głodu w gniazdkach , więc muszą poszukać dla nich jedzenia. Odlatują , machając na pożegnanie skrzydełkami.


Uśmiech powoli znika z twarzy dziewczynki. Znowu jest sama. Już zaczyna płakać, gdy nagle jej wzrok pada na obrazek zawieszony na ścianie. Co to ? Pan Jezus na obrazku wyraźnie się do niej uśmiecha. Śmieją się Jego dobre oczy , usta , maleńka zmarszczka koło nosa. On cały jest UŚMIECHEM. Nie można nie odpowiedzieć na ten uśmiech. Rozchylają się koralowe, spieczone gorączką usta , ukazując dwa rządki małych ząbków. Odtąd dziewczynka zaczyna szybko powracać do zdrowia.


Minął rok. Za kilka dni dziewczynka pójdzie do pierwszej Komunii. Wreszcie nadszedł ten dzień. Dziewczynki są ustrojone w białe , długie sukienki z kwiatkami we włosach. Chłopcy w ciemnych garniturach... Przyjmują Pana Jezusa. Rozpromienione mamusie przyciskają do piersi swoje jedynaczki , uważając je za najpiękniejsze. Tatusiowie są dumni ze swoich synków. Każdy patrzy na swoje dziecko. Mało kto zwraca uwagę na dziewczynkę w białej , skromnej sukience do kolan , która właśnie przyjmuje Pana Jezusa. Uśmiecha się tak wesoło , tak promiennie , że cały Kościół lśni jakimś blaskiem. Ludzie zgorszeni patrzą na ten uśmiech , na łzy szczęścia które stają jej w oczach...

O biedni ludzie! To nie wasze córki i synowie są najpiękniejsi , ale właśnie ta mała dziewczynka w króciutkiej sukience, bo jej dusza jest piękna. Panu Jezusowi nie sprawiają radości piękne stroje i kwiaty. Największą radość sprawia Mu uśmiech tej dziewczynki. UŚMIECH, którego nauczył ją , gdy leżała samotna , spragniona ciepła i miłości.


1984r.

Małgorzata Sawicka